Jak ograniczyć ryzyka zachorowania na raka?
Przeciętny Amerykanin zjada w ciągu swojego życia 21 krów, 14 owiec, 12 świń, 900 kurczaków oraz ponad 300 kg zwierząt wodnych i ptactwa. I mało się rusza. Polak wcale nie jest lepszy.
Ustosunkowując się do odkryć naukowych, Amerykańskie Towarzystwo Rakowe ogłosiło następujące zalecenia, których przestrzeganie znacząco obniżało ryzyko zachorowania na nowotwór: dieta bogata w owoce, warzywa i produkty pełnoziarniste, a z drugiej strony pozbawiona pokarmów wysokotłuszczowych pochodzenia zwierzęcego oraz odpowiedni program ćwiczeń fizycznych i utrzymywania prawidłowej masy ciała. Zalecano także całkowite odstawienie alkoholu lub ograniczenie jego spożycia. Nie mówiąc o tytoniu.
Mięso a rak
Po opublikowaniu w 2015 roku raportu Międzynarodowej Agencji Badania Raka, która w wyniku analizy 800 badań prowadzonych przez dwie ostatnie dekady wskazała na związek spożywania czerwonego mięsa i wędlin z występowaniem nowotworów, Światowa Organizacja Zdrowia zaleciła ich ograniczenie w diecie. Spożywania wędlin nie poleca się w ogóle.
Oto kilka tylko przykładów dotyczących spożywania mięsa. Badanie 35 tys. kobiet ujawniło, że te z nich, których dieta obfitowała w tłuszcze pochodzenia zwierzęcego, w szczególności z hamburgerów, miały dwukrotnie zwiększone ryzyko rozwinięcia nowotworu węzłów chłonnych. Norwescy mężczyźni jedzący wysoko przetworzone mięso znacząco częściej zapadali na nowotwór jelita grubego. Prowadzone przez 14 lat wśród Szwedów płci męskiej badania dowiodły związku między spożywaniem mięsa, szczególnie wołowiny i jagnięciny, a częstszym występowaniem raka jelita grubego. Sześcioletni program badawczy Harvardu, obejmujący 90 tys. kobiet, wykazał, że żadna ilość czerwonego mięsa nie jest bezpieczna, jeśli chodzi o raka jelita grubego. Kobiety, których główny posiłek w ciągu dnia składał się z mięsa (wołowiny, wieprzowiny lub jagnięciny), były 250-krotnie bardziej narażone na nowotwór jelita grubego niż te kobiety, które jadły mięso rzadziej niż raz w miesiącu. Wykryto również współzależność między agresywnością raka jajnika a ilością zjadanego mięsa lub jaj.
W 1991 roku grupa naukowców opublikowała w „American Journal of Epidemiology”raport na temat pewnego rodzaju żywności, której spożywanie dwa razy dziennie zmniejszało ryzyko raka płuc o 14 proc.Jaka to grupa pokarmów? Owoce. W przypadku innego rodzaju żywności wykazano zmniejszenie zapadalności na raka gruczołu krokowego o 40 proc. oraz na raka trzustki o 50 proc. Chodzi o warzywa strączkowe, pomidory i suszone owoce.
W roku 1992 dowody na dobroczynny wpływ diety roślinnej stały się tak mocne, że czasopismo „Nutrition and Cancer” oznajmiło, że ludzi jedzących dużo warzyw i owoców dotyka dwukrotnie mniejsze ryzyko zachorowania na raka niż tych, u których spożycie owoców i warzyw jest niskie.
Ruch leczy
Ruch, ćwiczenia fizyczne zmniejszają ryzyko raka. Dowiodły tego badania, które oceniały zależność między rakiem piersi a wysiłkiem fizycznym. Jedno z badań wykazało, że nawet 12-letnie dziewczynki, które ćwiczyły fizycznie, miały mniejsze ryzyko zachorowania na raka piersi w przyszłości niż te, które nie ćwiczyły.
Badania, które objęły ponad 17 tys. absolwentów Harvardu, ujawniły, że te osoby, które w młodości i wieku średnim miały nadwagę, wykazywały większe ryzyko zachorowania na raka jelita grubego — z wyjątkiem tych, które były aktywne fizycznie. Stwierdzono również, że mniejsze ryzyko zachorowania na raka płuc w grupie palaczy papierosów dotyczy osób o największym poziomie aktywności. Naukowcy doszli do wniosku, że aktywność fizyczna znacznie zwiększa odporność organizmu.
W badaniu, które objęło około 86 tys. pielęgniarek, wykazano, że regularny wysiłek fizyczny zmniejsza ryzyko raka jelita grubego prawie o połowę. Im dłuższy czas spędzony w pozycji siedzącej, tym wyższe ryzyko raka jelita grubego i odbytnicy.
Gwóźdź do trumny
Palacze są na przegranej pozycji. Zmiana diety i ruch nie uczynią w ich życiu cudu, jeśli wciąż będą się zaciągać dymkiem. Przed nimi więc dodatkowa bitwa: pokonanie nałogu. Medyczne skutki palenia tytoniu są pierwszoplanowym problemem zdrowotnym Stanów Zjednoczonych, zbierając żniwo ponad 450 tys. zgonów rocznie. Wynika z tego, że tylko w USA miesięcznie gaśnie ponad 37 tys. istnień ludzkich, 1230 dziennie, 51 w ciągu każdej godziny i prawie jedno co minutę.
Choć najpowszechniejszym rakiem wywołanym paleniem jest rak płuc, nie można zapominać, że istnieje również rak wargi, jamy ustnej, gardła, krtani, przełyku, żołądka, wątroby, trzustki, jelita grubego i pęcherza. Istnieje ryzyko choroby serca i udaru mózgu. Ryzyko zakrzepowo-zarostowego zapalenia naczyń (choroba Buergera) zwiększa się dziesięciokrotnie w przypadku palaczy, a prawdopodobieństwo pęknięcia tętniaka aorty brzusznej wzrasta od dwóch do pięciu razy.
Uzdrawiające relacje
W swojej książce „Love and Survival” dr Dean Ornish, znany z sukcesów w leczeniu chorób serca, pisze o potężnym wpływie miłości i bliskości na proces leczenia: „Nie znajduję w medycynie innego czynnika leczniczego, który miałby większy wpływ na jakość życia, rzadsze występowanie chorób i przedwczesnej śmierci z jakiejkolwiek przyczyny, niż miłość, która przewyższa pod tym względem wpływ diety, niepalenia papierosów, ćwiczeń fizycznych, predyspozycji genetycznych, leków i chirurgii”. Dalej mówi o tym, że osamotnienie i izolacja zwiększają prawdopodobieństwo podjęcia przez nas szkodliwych działań, takich jak palenie papierosów i nadmierne jedzenie; podwyższają także ryzyko przedwczesnej śmierci i rozwinięcia się pewnych chorób.
Przeprowadzono wiele takich badań. Na przykład w wyniku badań prowadzonych na Uniwersytecie Kalifornijskim w mieście Irvine stwierdzono, że samotność i brak emocjonalnego wsparcia mogą spowodować trzykrotny wzrost ryzyka rozwinięcia się choroby serca, podczas gdy obecność i emocjonalna pomoc chociaż jednej osoby wystarcza, żeby to ryzyko zredukować! Na Uniwersytecie Yale przebadano 119 mężczyzn i 40 kobiet po angiografii wieńcowej. Okazało się, że ci, którzy czuli się kochani, mieli mniej złogów w naczyniach niż ci, którzy czuli się niekochani. Badacze podkreślili, że efekt był niezależny od diety, poziomu cholesterolu, predyspozycji genetycznych i aktywności fizycznej. Z kolei w badaniach przeprowadzonych na Uniwersytecie Harvarda wzięto pod uwagę grupę 126 tysięcy studentów. Zadano im pytanie: jaki jest twój stosunek do rodziców? Badani mieli zaznaczyć jedną z czterech odpowiedzi: bardzo bliski; ciepły i przyjacielski; tolerancyjny; chłodny i napięty. Po 35 latach zebrano całą dokumentację medyczną tych studentów i dokonano analizy. Wniosek naukowców brzmiał: im bliższy był w młodości związek z rodzicami, tym mniej chorób zdiagnozowano u badanych.
W walce z każdą chorobą, włączając w to raka, bliskie i ciepłe relacje z ludźmi, silne wsparcie najbliższych oraz optymistyczne nastawienie działają jak środki odpornościowe.
Do podobnych wniosków doszła autorka książki „Efekt wioski” — psycholog Susan Pinker. Badając sekret dożywania późnego wieku w pełnym zdrowiu, stwierdziła, że tkwi on w więziach społecznych. Znaczenie bliskości między ludźmi i jej wpływ na zdrowie podkreśliły też badania Julianne Holt-Lunstad, która razem ze współpracownikami przyjrzała się związkowi relacji i umieralności 309 tys. osób, co zajęło 7,5 roku. Badania pokazały, że osoby utrzymujące różnorodne relacje miały większe szanse na długie życie niż te, które znacząco zredukowały wagę, rzuciły palenie czy oddychały czystym powietrzem.
Katarzyna Lewkowicz-Siejka
Artykuł pochodzi ze strony internetowej miesięcznika „Znaki Czasu”
Imperia: rodzą się i umierają
Społeczeństwa, które nie są w stanie odróżniać dobra od zła, przewidywać dalekich konsekwencji podejmowanych decyzji, w końcu ulegną rozpadowi. Jak temu zapobiec?
Imperia i państwa powstawały, przekształcały się i znikały. Tak samo narody je tworzące — zmieniały z czasem swą strukturę etniczną albo traciły siłę jak stary człowiek i rozpływały się pod naporem ludów silniejszych. Bywało też, że znikały stosunkowo młode narody — jak młodzi ludzie, którzy mogliby jeszcze długo żyć, ale zginęli lub umarli z głupoty, brawury, nieprzestrzegania podstawowych zasad moralnych, zdrowotnych, społecznych.
Przestały istnieć Babilonia, Medo-Persja, imperium Aleksandra Macedońskiego, Imperium Rzymskie. Zniknęło Święte Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego. Zniknęła z mapy I Rzeczypospolita, najpierw wewnętrznie podzielona, a potem rozebrana na części przez sąsiadów. Zniknęła carska Rosja i jej „zabójca” nazwany później Związkiem Socjalistycznych Republik Radzieckich. Znikały narody takie jak: Hetyci, Medowie, Etruskowie, Piktowie, Obodrzyci, Jaćwingowie i wiele innych.
Dlaczego znikają
Historycy mają w kwestii znikania z mapy świata państw i narodów swoje ustalenia, a Bóg swoje. Niektóre powody się nawet pokrywają.
Gdyby spojrzeć na przykład upadku cesarstwa rzymskiego, to wśród powodów jego upadku historycy wymieniają m.in.: brak reformy armii, kryzys gospodarczy, inflację, nakładanie coraz wyższych podatków (co doprowadziło do znacznego zubożenia obywateli), rozrzutność władców (np. na przeogromne inwestycje i własne dwory), ograniczanie swobód obywatelskich, wojny domowe, biurokrację, korupcję, prywatę urzędników, stopniowy upadek kultury politycznej, wykruszanie się elit, szerzenie się chorób.
Do Bożych powodów, dla których państwa i narody upadają i znikają, należą m.in.: nieszukanie Boga, odrzucenie Jego praw, Jego łaski, Jego ostrzeżeń i trwanie w grzechach. Mowa o tym w Księdze Dziejów Apostolskich: „Z jednego pnia [Bóg] wywiódł też wszystkie narody ludzkie, aby mieszkały na całym obszarze ziemi, ustanowiwszy dla nich wyznaczone okresy czasu i granice ich zamieszkania, żeby szukały Boga, czy go może nie wyczują i nie znajdą, bo przecież nie jest On daleko od każdego z nas”1. Znikają, bo nie szukały Boga w danym im czasie i granicach albo źle szukały, albo znalazły, ale nie chciały być posłuszne Jego woli.
Ten czas na szukanie Boga był dla tych narodów czasem łaski, czasem miłosiernych Bożych apeli o zmianę postępowania; czasem Bożych znaków, że taka zmiana jest konieczna; czasem posyłania proroków ostrzegających w imieniu Boga, wykazujących grzechy całym narodom i ich władcom.
Upadek Kanaanu
Klasycznym biblijnym przykładem upadku i zniknięcia państw i narodów był upadek Kanaanu pod naporem plemion izraelskich. Zanim to jednak nastąpiło, Bóg dał narodom kananejskim czas łaski. W Księdze Rodzaju Bóg obiecuje Abrahamowi, że ziemia kananejska, w której początkowo przebywał jako imigrant, kiedyś będzie należała do jego potomków: „Lecz dopiero czwarte pokolenie wróci tutaj, gdyż przed tym czasem nie dopełni się wina Amorytów”2. Amoryci, najpotężniejsze z plemion kananejskich, reprezentują w tej zapowiedzi wszystkich mieszkańców Kanaanu. Ziemia ta miała być zajęta dopiero, gdy dopełni się ich wina. Oznacza to, że z Bożej perspektywy istnieje jakiś ustalony stopień nieprawości narodów, poza którym spadają już na nie bieżące wyroki Boże — w tym przypadku skutkujące podbojem ziemi kananejskiej przez plemiona izraelskie i z czasem ostatecznym zniknięciem tych narodów.
Zniknęli, bo Bóg już nie mógł dłużej ścierpieć ich niegodziwości3 — głównie swobody seksualnej, w tym kazirodztwa, aktów seksualnych między osobami tej samej płci i sodomii, ale także składana dzieci w ofierze ogniowej kananejskiemu bóstwu Molochowi. Właśnie za to narody kananejskie zostały wypędzone z ich ziemi4.
Wcześniej jednak Bóg dawał narodom kananejskim szanse na zmianę życia i uniknięcie tego losu. Dawał im przykłady właściwego życia. Właśnie po to przybył na tereny Kanaanu Abraham z rodziną. Temu między innymi służyła jej kilkupokoleniowa obecność tam. Byli to ludzie szanowani przez okoliczne ludy, a nawet podziwiani ze względu na Boże błogosławieństwo, jakie im towarzyszyło. Abraham uchodził wśród nich za „księcia Bożego”5. Podziwiali Abrahama, ale żyć i wierzyć jak Abraham nie chcieli.
Upadek Izraela
Państwowość starożytnego Izraela też doszła do kresu po latach świetności. Też z powodu grzechów. Na początek można wymienić demoralizujący przykład życia kolejnych królów zjednoczonego królestwa Izraela: Saula, Dawida i Salomona. Saula zazdrosnego o władzę. Dawida zbyt łatwo sięgającego po miecz i kobiety, nawet cudze. Salomona, który kobiet miał jeszcze więcej, a one miały swoje potrzeby. Dlatego Salomon budował i budował, i podnosił podatki. A ludzie mieli już tego dość, bo biednieli. Do tego przez cudzoziemskie i innowiercze żony wrócił chwilowo do bałwochwalstwa — i to już przelało czarę Bożej goryczy i stało się głównym powodem podziału zjednoczonego królestwa. „Tak bowiem mówi Pan, Bóg Izraela: Oto Ja wyrywam królestwo z ręki Salomona (…). Dlatego, że opuścił mnie i oddawał pokłon Asztarcie, bogini Sydończyków, i Kemoszowi, bogu Moabu, i Milkomowi, bogu Ammonitów”6.
Jednak powodem bezpośrednim było kolejne podwyższenie obciążeń podatkowych i innych. Następca Salomona odezwał się do ludu twardo: „Mój ojciec uczynił ciężkim wasze jarzmo, lecz ja dołożę jeszcze do waszego jarzma”7.
Zresztą sam Salomon dostrzegał już symptomy upadku społeczności izraelskiej, gdy pisał o łzach uciśnionych, bezsilnych wobec swych ciemiężycieli, starych i głupich królach, którzy nie przyjmują ostrzeżeń, ogłupiałych przez przekupstwo mędrcach, wywyższaniu siły nad mądrość i obsadzaniu wysokich stanowisk w państwie głupcami zamiast mędrcami8.
Kolejni królowie podzielonych żydowskich królestw północy i południa coraz bardziej grzeszyli, głównie odwracając się od prawdziwego Boga i wracając do wierzeń i praktyk ludów kananejskich. Plemiona północne grzeszyły nawet bardziej, dlatego upadły wcześniej. Królestwo południowe pogrążało się w upadek moralny i religijny wolniej, ale w końcu też upadło pod naporem Babilonu. Inne przyczyny poza religijnymi to m.in. zły dobór sojuszników, skutkujący militarnymi klęskami, kontrybucjami, kolejnymi podatkami, dalszym ubożeniem ludu. Stan tego narodu przed jego ostatecznym upadkiem opisywali prorocy.
Izajasz pisał o liderach swojego narodu, że są skorumpowanymi buntownikami i wspólnikami złodziei, który nie dbają o najbiedniejszych9. Ezechiel zaś wypominał swojemu narodowi i jego przywódcom przelewanie bratniej krwi, skalanie się bałwochwalstwem, skłócenie, zadufanie we własne siły, lekceważenie starszych, zadawania gwałtu przybyszom, krzywdzenie biednych, lekceważenie świętości, kłamanie, tolerowanie kazirodztwa, powszechne łapówkarstwo. Na skutek tych grzechów Bóg postanowił pozbawić ten naród państwowości i ich rozproszyć między innymi narodami10.
Boże ostrzeżenia
Zanim doszło do ostatecznego upadku, Bóg ostrzegał swój wybrany naród, tak jak i inne narody. Ostrzeżenia te są jednocześnie wezwaniami do pokuty, zmiany życia. Bóg zawsze ostrzega, zanim przystąpi do zdecydowanych działań: „Zaiste, nie czyni Wszechmogący Pan nic, jeżeli nie objawił swojego planu swoim sługom, prorokom”11.
Dlatego Bóg ostrzegał całe narody i państwa. Egipt, Filistynów, Moabitów, Ammonitów, Babilon12. Wysyłał do nich nawet swoich proroków, jak Jonasza do Niniwy, i był gotów odstąpić od srogich wyroków, jeśliby się upamiętały i żałowały swoich grzechów13. Ci prorocy publicznie krytykowali złe postępowanie tych narodów i wzywali do jego porzucenia.
Bóg ostrzegał również przywódców, politycznych i duchowych. Prorok Samuel wytykał grzechy królowi Saulowi, Natan — Dawidowi, Eliasz — Achabowi, Daniel — królom Babilonu, Jan Chrzciciel — Herodowi. Prorok Ozeasz nie oszczędził grzesznych kapłanów14.
Szacunek dla władzy nie polega na zamykaniu oczu na jej złe czyny i milczeniu, gdy łamie prawa Boskie i ludzkie. Brak jakiejkolwiek reakcji na zło, choćby zwrócenia uwagi, rozzuchwala i doprowadza do nakręcania się spirali zła. Czytamy o tym u Koheleta: „Ponieważ wyroku skazującego za zły czyn nie wykonuje się szybko, przeto wzrasta u synów ludzkich chęć pełnienia złego”15.
Trzeba o tym mówić. Trzeba przypominać sobie te biblijne historie, gdyż są skarbnicą ludzkich doświadczeń, indywidualnych i wspólnotowych, tych dobrych i tych złych. Żeby nie powtarzać tych samych błędów, które zawsze skutkują tym samym. Los tamtych ludzi i narodów to przestroga dla nas dzisiaj16.
Ale wielu spyta: tylko co ja, jednostka, mogę, gdy mówimy o grzechach całego narodu i jego przywódców? A czym jest naród, jeśli nie sumą rodzin, a rodziny sumą jednostek? Ryba niekoniecznie zawsze psuje się od głowy. Zdrowe jabłko potrafi się zepsuć przez leżenie zbyt blisko zepsutego. Jedno zepsute jabłko na paterze z owocami w końcu zepsuje wszystkie. Łyżka dziegciu zepsuje beczkę miodu. Zły kurs całego narodu zaczyna się od tolerowania zła przez jednostki i rodziny. Samolubne jednostki niszczą rodziny. Rodziny się rozpadają. Społeczeństwo gnije moralnie. Nie ma komu przekazywać dzieciom i młodzieży dobrych wzorców. Takie społeczeństwo nie jest w stanie należycie odróżniać dobra od zła, przewidywać dalekie konsekwencje podejmowanych decyzji.
Ostatnie wezwanie
Początkowy fragment Księgi dziejów Apostolskich mówił o narodach, „żeby szukały Boga”. W jego końcówce następuje płynne przejście od szerokiego pojęcia „narodu” do jednostek, „bo przecież nie jest On daleko od każdego z nas”. Bo prawdziwe szukanie Boga przez narody nie odbywa się ani grupowo, ani hurtowo, ani narodowo, przez publiczne zawierzenia, tylko osobiście, indywidualnie.
I dlatego teraz — jak można przeczytać nieco dalej — Bóg wzywa do opamiętania już nie narody, ale wszystkich ludzi, wszędzie, aby się opamiętali17. Bo tak jak przez trwanie w grzechu ginęły całe narody, państwa i imperia, tak i my zginiemy, jeśli się nie opamiętamy, jeśli nie przyjmiemy Bożych ostrzeżeń i nie skorzystamy z trwającego jeszcze czasu łaski.
Mamy się opamiętać, gdyż Bóg „wyznaczył dzień, w którym sądził będzie świat sprawiedliwie przez męża, którego ustanowił, potwierdzając to wszystkim przez wskrzeszenie go z martwych”18. Na szczęście będzie to sąd sprawiedliwy, bo sądzić będzie Jezus — Ten, który z miłości do grzeszników dał się ukrzyżować za nasze grzechy, byśmy my nie musieli już ponosić za nie kary.
Tego wezwania do opamiętania w kontekście sądu nie powinniśmy odbierać jako Bożego szantażu: albo się opamiętasz, albo popamiętasz, na sądzie! Ten sąd to raczej obietnica usprawiedliwienia mnie z moich grzechów dzięki sprawiedliwości i miłosierdziu Pana Jezusa. To dlatego ewangelia wieczna z ostatniego Bożego ostrzegawczego poselstwa do obecnego świata zaczyna się od ogłoszenia rozpoczęcia dnia sądu Bożego i wezwania do oddania w związku z tym chwały Bogu Stworzycielowi19. Bo poselstwo o sądzie to jednocześnie poselstwo wzywające nas do opamiętania — żałowania za grzechy i zwrócenia się z wdzięcznością ku Bogu, który pragnie uczynić z nas nowe stworzenie. I chwała Mu za to.
* * *
Biblijne dzieje uczą, że wszystko ma swój czas, nawet całe narody, tak jak i jednostki. Najważniejsze, by był to czas wykorzystany na szukanie Boga. Jeśli narody, rodziny i jednostki nie będą szukały Boga, to stopniowo w ich życie wkradnie się niemoralność, a ta ostatecznie doprowadzi je do rozpadu i upadku. Korupcja i zepsucie moralne, tak jednostek, jak i całych społeczeństw i ich przedstawicieli, oraz tolerowanie tych grzechów mają swoją cenę, którą ostatecznie może być nawet upadek państwowości. Ryba nie zawsze psuje się od głowy, ale głowa może się zepsuć i od zepsutej reszty ciała. Jedynym ratunkiem przed zepsuciem narodu jest osobiste poszukiwanie Boga — by być dobrym człowiekiem, dobrym mężem czy dobrą żoną, dobrą matką czy dobrym ojcem, a zatem również dobrym, odpowiedzialnym obywatelem, który nie milczy, gdy na jego oczach dzieje się zło.
OLGIERD DANIELEWICZ
1 Dz 17,26-27. 2 Rdz 15,16. 3 Zob. Pwt 9,5. 4 Zob. Kpł 18,24-25. 5 Rdz 23,6. 6 1 Krl 11,31-33. 7 1 Krl 12,14. 8 Zob. Koh 4,1.13; 7,7; 9,16; 10,5-6. 9 Iz 1,23. 10 Zob. Ez 22,4-15. 11 Am 3,7. 12 Zob. Jr 46-51. 13 Zob. Jon 3,4. 14 Zob. Oz 4. 15 Zob. Koh 8,12. 16 Zob. 1 Kor 10,11. 17 Zob. Dz 17,30. 18 Dz 17,31. 19 Zob. Ap 14,6-7. 20
Artykuł pochodzi ze strony internetowej miesięcznika „Znaki Czasu”